Początek maja był dla naszej miejscowości niezwykłym przeżyciem przez 3 dni nie było prądu a przez dwa pierwsze nawet wody. Powodem tej awarii była piękna pogoda, której oczywiście nie przetrwał już chyba zabytkowy transformator na ul. Żagańskiej. Oczywiście największy problem z tego powodu dotknął organizatorów Festynu 1-wszo majowego no i oczywiście właścicieli sklepów których ta awaria nieco kosztowała. W sklepach rozmroziły się lody, które były jednym z chętniej konsumowanych towarów, nie mówię już o innych produktach takich jak wędliny. Przy takim upale nic długo nie poleży. Ci którzy mieli agregaty nie stracili za wiele. Ale to nie jest najważniejsze w tej sprawie. Bardzo mnie zaskoczyło nastawienie grupy Pogotowia Energetycznego która zamiast działać, legła na trawie obok grilla i odpoczywali w najlepsze. Twierdzili że nie maja dźwigu ani części zamiennych… W końcu zjawił się dźwig i części potrzebne do naprawy… wymiana trwała do późnych godzin wieczornych. Naprawili! stan powrócił do normy na bagatela 20 sek. Jednak stwierdzono przebicie linii energetycznej w innym miejscu. Awaria za awarią, zdarza się… Następnego dnia z samego rana (tj. około 12:30) grupa Pogotowia Energetyczngo zjawiła się w Ruszowie. Kolejna awaria została usunięta o godz. 17. Nie opisałem pierwszego dnia, bo w pierwszy dzień prąd był i go nie było. Czy to była jakaś katastrofa, że awarie trwały przez 3 dni? Cała organizacja i usuwanie tych awarii to jedna wielka kpina! Czyjeś niedopatrzenie, brak konserwacji i przestarzały sprzęt… kosztowało naszych mieszkańców wiele wyrzeczeń i nerwów, bo przecież nie żyjemy w średniowieczu tylko w XXI w. gdzie technologie są już tak bardzo rozwinięte. Tylko po co je wdrażać. Swoją drogą ciekawe ile zarabia prezes?
Energetyczna kpina
0
Share.