Swobody obywatelskie layt version

0

W maju obchodzono Dzień Samorządowca, nic nie wiem o działalności samorządów lokalnych, może dlatego, że w mojej szkole nie było żadnych relacji z takich obchodów, nikt też nie mówił nam, co jest najistotniejsze i najtrudniejsze w pracy Burmistrzów, Rad Miejskich i tak dalej.

Natomiast zastanawiałam się, jak powinna władza troszczyć się o naród, i jak powinien zachować się przeciętny Kowalski, żeby w kraju był , no powiedzmy, porządek. Chyba najważniejszy jest tu zakres jakiś nakreślonych praw i obowiązków, na które wszyscy się zgadzają. No właśnie, ale czy my, ludzie żyjący na danym terytorium, czyli w danej gminie, możemy decydować, jakie to miałyby być prawa?

Nasuwa mi się przede wszystkim prawo do wolności, tak ogólnikowo, do wolności myślenia, wolności wypowiedzi, do wybierania form spędzania wolnego czasu. To dla władz dużo, czy mało, jak ludzie pytają o takie rzeczy ? A może nikogo to nie obchodzi, bo jak to z tą wolnością jest : co człowiek może, a co powinien?

Na przestrzeni minionych wieków, aż po czasy nam współczesne, zastanawiano się, czy ludzie mają sami o sobie stanowić w państwie, czy dla dobra tego państwa powinny podporządkować się panującemu porządkowi. No i tutaj się zaczyna wytyczanie granic takich swobód, bo każdy czuje, ze jakiś porządek musi być, i nikt nie lubi na dłuższą metę bezprawia i związanego z nim chaosu.

Wolność to chyba najprędzej kojarzy się z samowolą. Podobno są jakieś książki o tych sprawach, ale tak czasowo to wolałabym wiedzieć, a nie czytać. Nie wiem, czy człowiek jest w stanie wiedzieć wszystko o czymś, ale wiem, że jak go coś zainteresuje, no to potrafi taką wiedzę, jakby to powiedzieć, zdobyć. Kiedyś gdzieś czytałam, że poglądy o wolności przedstawiał jakiś uczony, chyba Hegel, i był pierwszym, który zwrócił uwagę na to, że nie można do tego podchodzić w sposób ogólnikowy, tylko trzeba zdać się po prostu na ludzki rozum. Tylko mam wątpliwości, czy w dzisiejszych zwariowanych czasach można liczyć na rozsądny głos tłumu. Z tamtych wywodów o wolności zrozumiałam tyle, że jak tak podumać, to trzeba określić jakoś bardziej dokładnie, co to jest wolność, jak ją ludzie rozumieją, i co są w stanie dla niej zrobić, czyli jak osiągnąć taki stan, żeby wszyscy byli zadowoleni. W tamtym artykule było dużo o tych terminach, ale mnie zainteresowało, co się dzieje z takim słowem jak wyjdzie z encyklopedii, i tak sobie jest wśród ludzi. Czy przyjmujemy, że wolność to taki stwór, który pochodzi od nas, z naszej dobrej i nieprzymuszonej woli, czy przyjmujemy, że nie lubimy się decydować na przyjmowanie narzuconych regulacji i wytyczania zasad postępowania, no i jeszcze jak jest z realizowaniem takich jakiś zasad, moralnych chyba, jeśli się na nie zdecydujemy ? Nie wiem, czy współczesny obywatel może cieszyć się autentyczną wolnością – no na przykład dziennikarze swobodnym mówieniem, albo aktorzy odgrywaniem takich ról, jakie im się podobają – ale widzę, że to tak jakoś wychodzi, że chcieć to byśmy chcieli wiele, ale nie zawsze inni ludzi godzą się na nasze żądania i plany, a i z realizacją bywa różnie, jak zaczynają się pierwsze przeszkody. Ludzie rzadko bywają, jakby to nazwać, zdyscyplinowani w swoich zamiarach, i nie lubią się podporządkowywać, bywają przekorni i uparci, a czasem im mniej o czymś wiedzą, tym bardziej się upierają, bez powodu. A jak się nie chcemy zgodzić z innymi, no to mamy konflikty, i nie mamy wolności wszystkich, tylko podporządkowanie wszystkich swoim poglądom czy zasadom myślenia. Na niektóre zasady się godzimy, a na niektóre nie – zwykle większość godzi się na te, które są dla nich korzystne, ale nie zwraca uwagi na to, jak takie zachowania są odbierane przez innych ludzi. Czy nie narusza się przez to wolności współobywateli ? Mówi się, że ustąpi mądrzejszy, ale wtedy jedna osoba ogranicza swoją wolność dla potrzeb innej osoby, czyli ten, kto ma zasady umie się zachować, i łatwiej mu zdecydować, jak ma postąpić, ale wychodzi z tego, że wolność to narzucenie dyscypliny samemu sobie, nie łamanie na przykład zasad kultury, dobrego wychowania, poszanowanie praw do wolności innych osób. Tak jak my nie chcemy, żeby nam coś nakazywano, tak też nie możemy innym nic narzucać bez ich zgody, no ale tu trzeba mieć dobrą wolę. Czasami trudno o zgodę, nawet w małych środowiskach, a najbardziej wtedy, jak człowiek nie potrafi siłą SWOJEJ WŁASNEJ WOLNEJ WOLI wyjść ponad ( swoją biologiczną naturę ) i spojrzeć na problem jakoś tak bardziej z rozsądkiem, podporządkowując się dobru wspólnemu, czyli i mojemu, i kogoś. Na to chyba mówią konsensus albo kompromis – tylko trudno to wprowadzić w życie, bo więcej się o tym mówi, niż robi w tym kierunku. A mnie się wydaje, że rozum zawsze ludziom dobrze podpowiada, wystarczy go posłuchać : czasem nawet podpowiada, jak uniknąć sporów, należałoby wtedy mieć na uwadze konsekwencje takiego upierania się przy swoich racjach, jeżeli niczemu dobremu to nie służy. I myślę, że zawsze warto mieć na uwadze, jakie skutki spowoduje to, co robimy , i czy ta nasza wolność działania w danej sprawie nie zaszkodzi komuś, bo sami nie chcielibyśmy, żeby ktoś działał na naszą szkodę. Jeżeli wszyscy zaczną uważać dobro innych za naiwną mrzonkę, to jak to będzie : wszyscy obstają przy swoim, każdy robi co chce, nikt nie musi się liczyć ze skutkiem takiego postępowania, coś na kształt : „MOJA RACJA JEST NAJMOJSZA”, albo „RÓBTA, CO CHCETA”, a na koniec jeszcze agresja, i właściwie o wolności już nie ma co gadać. Bo co tu gadać – żeby była, to musi być mądry wybór bez krzywdy dla nikogo, a samo wybranie zależy od szerszego spojrzenia na pewne sprawy i wiedzy o innych sprawach, nie tylko o swoich własnych, a taka wiedza powstawała z pracy umysłowej wielu pokoleń, a są tacy, co podobno czytać nie muszą, bo i tak zawsze wiedzą lepiej… Niełatwo podjąć słuszną decyzję w poszanowaniu wolności wszystkich zainteresowanych, czyli skupionych na danym problemie, kiedy w Polsce wciąż nie możemy się doczekać harmonii w wypośrodkowaniu między interesami zwykłych ludzi, a interesami władz. Może za małe zainteresowanie z obu stron, przyszłością państwa, w którym wszyscy razem żyjemy? Ludzie zapominają, że wolność buduje się prawami wszystkich ludzi, a narastające w konfliktach urazy owocują powszechnym niezadowoleniem, bo dzielą wielu ludzi, na długo, a czasem nawet nieodwracalnie. Może trzeba częściej przypominać, bo nam w szkole przypominają, że musimy się uczyć, zachowań prospołecznych także, a może wystarczy słuchać, co inni mają do powiedzenia, tego jeszcze nie wiem, taka mądra to nie jestem, ale wierzę, że wszyscy ludzie powinni się starać rozpoznawać potrzeby innych, bo to ułatwia życie. Zawsze można z wolności korzystać, ale myślę, że jak się z czegoś korzysta, to samemu też można to dawać, ale to sprawa sumienia, nie praw obywatelskich.

Żeby wolność była , to trzeba znać jej wagę, i pamiętać, że zawsze więcej było w życiu praw niepisanych, ale tak samo zobowiązujących, bo tylko ludzkie serce, honor i zdrowy rozum może nam zapewnić bezpieczeństwo i wolność – dziecka, matki, ojca, obywatela – i wszystkich grup społecznych, które na to w równej mierze zasługują, nie idzie chyba o same prawa, tylko o to, czy wypełniamy wynikające z tych praw obowiązki. Mamy prawa cywilne, karne, terytorialne, czy jak je tam zwać – ale mamy też obowiązek te prawa przestrzegać, i tu pozostawiam komentarz wolnej myśli każdego obywatela.

Share.

About Author

Projektant graficzny, przedsiębiorca.