Edukacja jest cenniejsza od złota, a ignorancja jest formą ucieczki. Z takim nastawieniem przestaje udawać, że jako rodzic nie uciekam od narastającego problemu, który mimo starań pewnej grupy osób jest ciągle nierozwiązany, a wręcz uciążliwy.
Powszechnie wiadomo, że ludzie z natury są wygodni, wygodni do tego stopnia, że godzą się na wszystko, wszystkiemu ulegają. Stoją i patrzą z boku, zamiast walczyć o swoje dobro, zamiast sięgać po to, co im się należy. Całą swoją dygresje kieruje przede wszystkim do pana K. Otóż wyżej wymieniony jegomość usilnie próbuje odebrać naszym dzieciom możliwość kształcenia się w przyzwoitych warunkach, w miejscu przyjaznym dla oka i dla ucznia przede wszystkim. Mowa oczywiście o szkole. Jaka nasza szkoła jest każdy widzi i każdy ma to w dalekim poważaniu, nie urażając tych, którzy walczą i chcą ją zmieniać.
A my rodzice? Godzimy się na wszystko, na zebraniach cisza, wszystkim wszystko pasuje. A za plecami, w sklepie, w domu, na podwórku itd. wielkie oburzenie i pretensje. Pretensje do kogo? nieuzasadnione do pani Dyrektor, a należy mieć je wyłącznie do siebie. Nie pani Dyrektor, nie chce zmodernizować budynku Szkoły Podstawowej tylko pan K. odmawia „łożenia” pieniędzy na rozwój szkoły i to z takim zawzięciem jakby co najmniej z własnej kieszeni lub konta musiał w ramach czynu społecznego, fundować rzeczy, których brakuje naszym dzieciom.
Codziennie prowadzam swoje dzieci do szkoły i moja cierpliwość oraz milczenie dobiegło końca. Stan klas nauczania początkowego to jest zwyczajne nieporozumienie. Krzesła, ławki pamiętają młodzieńcze lata naszych rodziców. Umeblowanie nieprzystosowane do potrzeb maluchów, brak zabawek i pomocy naukowych. Babcine dywany, wszystko szare, smutne i ponure. Zabawki dla dzieci z odzysku, dzięki dobrej woli innych uczniów i rodziców, którzy podczas zbiórki przynosili je z własnego domu. Tymczasem w szkole w Węglińcu zastanawiają się nad kolorem poduszek dla dzieci bo przecież siedzieć trzeba wygodnie i z klasą.
Szatnia? Jaka szatnia ja się grzecznie pytam panie K.? klasa oddzielona kawałem regału, miejsca praktycznie brak, jedna ławka parę haczyków i co ranek tona buciorów i dzieci depczące sobie po palcach. Zapytuje się Was radni, czy Wy doprawdy nie widzicie problemu? czy udajecie, że go nie ma? Pytam i Pana K. ? Ponieważ szczerze nie wierzę, że na naszą szkołę ciągle brakuje pieniędzy. Wyborcy co parę lat stawiają krzyżyk, a później muszą go nosić, tak? Może następnym razem zastanowimy się czy ludzie przez nas wybierani faktycznie działają w interesie naszego wspólnego dobra. Ja zaczynam w to wątpić, dlatego nie zamierzam tej sprawy zostawić bez walki i mam nadzieje, że znajdą się inni rodzice, którzy podzielają moje zdanie i którzy chcą wesprzeć Panią Dyrektor w tej ciągłej szarpaninie. Bo to w naszym interesie powinno być dobro naszych dzieci. Zawalczmy o naszą szkołę.
Dane autora do wiadomości redakcji.