Po zlikwidowaniu połączeń kolejowych prorokowaliśmy, że staniemy się komunikacyjną dziurą. Jakiś czas było ok, do czasu nowego roku szkolnego. Artykuł pisze na gorąco, po nieudanej próbie dojechania do Zielonej Góry. Dwa ostatnie autobusy były tak przeładowane, że niemożliwe było „załadowanie” kolejnych pasażerów!. W miare komfortowe są tylko autobusy ranne (5.25, 5.45, 6.57 i 10.16). Pozostałe autobusy do Zielonej Góry w niedzielę przypominają indyjski pociąg – kilka tysięcy ludzi w przejściach, na dachach, gdzie się da. To obrazuje niestety jak bardzo Ruszów jest dziurą komunikacyjną…
Przeczytaj dalszą część! Mimo, że ten problem pojawia się w niedzielę, to nie jest odosobniony. Ranny codzienny autobus „szkolny” do Iłowy i Żar, też przypomina puszkę z sardynkami niż autobus za który się płaci niemałe pieniądze. Pomijajam już fakt, że dostanie się do np. Bolesławca graniczy z cudem, szczególnie w soboty i niedziele, gdy nie jeździ prawie żaden autobus do Węglińca i ograniczona jest liczba pociągów. Choć problem jest szeroki to można choć w pewnym stopniu zaradzić. Wystarczy dołożyć jeszcze jeden autobus do Zielonej Góry w godzinach wieczornych jeżdżący np. tylko w niedziele, lub na jeden kurs wysłać dwa autobusy. Obiecuję, że na ten fakt nie pozostaniemy obojętni i podejmiemy właściwe środki. Jeszcze dziś napisze listy do okolicznych PKS-ów w tej sprawie. Przecież to skandal, że kilkunastu ruszowskich studentów nie dojechało na zajęcia. Póki co połączmy się wszyscy i nękajmy władze PKS-ów telefonami, listami, e-mailami. Taki napór może być dobrą metodą. Warto wspomnieć, także, że w wojewódzwie lubuskim przywrócono niedawno niektóre zamknięte linie kolejowe. Wystarczyło dużo chęci i odrobina pieniążków, aby szynobus kursował na linii Zbąszynek-Gorzów Wlkp. Dlaczego u nas nie doszły władze do porozumienia? Na te pytanie nie dostaniemy odpowiedzi i z niecierpliwością czekamy na moment kiedy naukowcy wymyślą teleport!!!