Odpowiedź na wpis na WR: Czyżby czarny samochód żarł trawę na trawniku?

0

Otrzymaliśmy korespondencję na temat wpisu na blogu Wędrowiec Ruszowski od naszej czytelniczki nota bene nie od właścicielki wspomnianego auta, uważamy, że powinniście przeczytać. Autor oryginału: wiewiórka w naszym postrzeganiu to porostu Rudy z blok ekipy  (red.)

List od czytelniczki

Korzystając z prawa swobodnego wyrażania swoich poglądów, chciałabym nakreślić jak to prawo jest interpretowane przez „elitkę” wiejskiej aglomeracji. Przez ludzi, którzy uważają się za trzon  społeczności. Być może nawet wydaje im się, że mają jakąkolwiek władzę lub przewagę nad resztą mieszkańców.

Wędrowiec Ruszowski. Strona iście cenzurowana, przekłamana i nie mająca nic wspólnego z jakąkolwiek pracą redaktorską. No ale…. Jest to blog, więc wiele wybaczamy jeśli chodzi o treści. Jest to też główne centrum informacji mniej lub bardziej ważnych.

Promujących miejscowość, działalność mieszkańców i różne przedsięwzięcia, a także czarne oblicza naszych współmieszkańców.  Redaktorzy owej strony, jak dla mnie ludzie wąskich horyzontów, piszą o wszystkim i o niczym, byleby się działo. I kiedy informacje podawane na stronie są ciekawe lub pełnią funkcję informacyjną to wszystko jest w porządku.

Jednak kiedy nic się nie dzieje, a przecież dziać się musi, wtedy szanowni redaktorzy puszczają przesiąknięte jadem wypociny mniej lub bardziej elokwentnej koleżanki (obstawiam, że mniej) , która miała kiepski poranek, dzień lub życie całe i która postanawia zabłysnąć na łamach wiejskiego bloga, obrażając porządnych obywateli i mieszkańców.

Dziwnym zbiegiem okoliczności całe oburzenie autorki wyrosło z ziemi jak drzewo, wystrzeliło jak krzyk sfrustrowanej samicy z nadpobudliwością nerwową, zaraz po zasadzeniu „świętego drzewa”. Posadzili drzewko, ziemia świętą się stała. Ksiądz zapewne będzie dumny ze swoich owieczek, że tak bacznie strzegą tych kilku świętych kropel, które osadził na wątłych listkach przyszłego dębu. Jest dąb, jest płotek i jest żar z dupy, że obok drzewka, obok płotku stoi zaparkowane auto.

Nieważne, że stoi tam już parę lat, to auto jak i inne auta sąsiadów i ich gości. Akurat TO auto grzeszy najbardziej na „świętej ziemi”. I akurat zdjęcie TEGO auta trzeba opublikować na stronie, udostępnić na Facebooku i okrasić je kiepskim komentarzem. Poziom tekstu adekwatny do tematu i do bólu jaki czuła autorka. Zapewne aż siedzieć nie mogła, tak ją bolało. Więc napisała tekst pani Wiewióra, bo po co nazwiskiem się podpisywać, tekst o niczym.

Tekst rażący nienawiścią, uderzający w dobro właścicieli auta i tym samym obrażający i naruszający dobre imię. Oczywiście redaktorzy publikują tę biedę pisarską, najniższy szczebel przyzwoitości redaktorskiej; pisarskiej, bo przecież można! Możecie wszystko?  Nie sądzę.

Codziennie obok tego drzewka stoi kilka zaparkowanych aut, dlaczego nie ma ich zdjęć na stronie? Można wywnioskować, że chcieliście obrazić konkretną rodzinę, konkretnych właścicieli. Pokazaliście, że uważacie się za sąd boski. Wiejski wymiar sprawiedliwości się znalazł. Czy zapukanie do drzwi i rozmowa, to jest już za wiele na boskie ego? No tak. Anonimowo napisać, nadymić i czekać na laury.

Redakcjo dziękuję, że tym właśnie sposobem ośmieszyliście siebie i rzetelność zamieszczonych przez was artykułów. Pokazaliście, że nie jesteście wiarygodnymi, poważnymi i godnymi szacunku ludźmi. Tylko „elitką” podstarzałych, sfrustrowanych ludzi, którzy uważają, że mają prawo oceniać, obrażać i krytykować wszystkich dookoła i nikt się nie postawi i nie powie głośno jaka jest prawda. Za kogo się uważacie a kim nie jesteście. I nigdy nie będziecie.

Share.

About Author